piątek, 9 listopada 2012

real true..

Prawda. Prawda jest taka, że przytyłam. I to bardzo dużo. Już kiedyś ważyłam 59kg. Już byłam bliżej celu. Zaczęło się wszystko od wagi 72kg skończyło po pewnym czasie na 59kg. A teraz? Teraz jest mi wstyd mówić o tym ile ważę. Mianowicie ważę :  69,4kg. Zawaliłam na całego... Czuję się źle, baaaaaardzo źle, ale wiem że sama sobie jestem tego winna. To tylko moja wina. Wiem Wiem Wiem.

W styczniu mam studniówkę, czyli tak na prawdę zostało mi bardzo mało czasu na cokolwiek. Ale to co, schudnę do tego czasu trochę chociaż. Ale tak naprawdę chcę na studia wyglądać nieziemsko! Czyli jak rok akademicki zaczyna się w październiku to mam jeszcze  rok! Ooo i jeszcze na wakacje! :)

Mam w planach zdrowy styl życia, i żeby się tylko tego trzymać + ćwiczenia. Dużo wody, warzyw, owoców, mniej soli w potrawach itp ;) postaram się jutro napisać jakie są moje dokładne plany ;)

MAM NADZIEJE ZE MI SIE UDA!
TRZYMAJCIE KCIUKI ZA MNIE! 

chcę aby mój brzuch nie był 'zwykły', chcę mieć mięśnie :) w sumie to ocenie całość w trakcie jeszcze.













piątek, 2 listopada 2012

I scream to the world !

Wróciłam, nie wiem z jaką wagą. Nie wiem. 
Wyleciałam na trochę z Polski odpocząć, było świetnie. Tam gdzie byłam co chwile widziałam pary tego typu, że : przystojniak jak hohoh - zakochać się dało! Był z dziewczyną mojej postury! Taką al'a gruszką! To było takie słodkie! Co chwile widziałam takich! Aż im zazdrościłam! Szkoda że w Polsce czegoś takiego nie widać.. Ah szkoda. Była magia, był mały podryw, faceci się oglądali za mną - pare razy puścili do mnie oczko - nigdy nie wiem czy to dlatego, że komuś się podobałam czy chciał zobaczyć moją reakcję na to.. Mniejsza. Było zajebiście, magicznie, chcę tam jeszcze raz wrócić!

Później znowu wyjechałam ze szkołą na tydzień - mogło być lepiej.

Nie wiedzialam że osoba z mojej rodziny może mi cos takiego raniącego powiedzieć. W życiu bym o tym nie pomyslała! Ale stalo sie, nie wiem kiedy dojdę znowu do siebie.. 

Przyjaciółka przypomniała mi wczoraj o pewnym incydencie z EURO 2012... Znowu przyszły wspomnienia... Znowu jest ze mną źle..

Niedawno zdałam prawko za pierwszym razem - cieszę się z tego bardzo, już je nawet odebrałam. Byłam na 2 weselach na których się w ogóle nie bawiłam, nie miałam ochoty gdy widziałam inne pary obściskujące się. Chciało mi się płakać byłam sama, nie miałam żadnej osoby towarzyszącej.

Przeszłam załamanie - poważne. W mojej rodzinie nie jest najlepiej, sprawy się nie toczą tak jak inni mi to obiecali. Obiecanki cacanki - chyba wszyscy to znają. Nienawidzę tego. Jest  mi źle


Chciałam stąd uciec.

Uciec z przyjaciółką, oderwać się od tej głupiej otaczającej mnie codzienności! Fałszywej codzienności! Miałyśmy załatwiony już nocleg u kolegi. Ale nie, moi rodzice nie pozwalają mi na nic. Najlepiej chyba byłoby dla nich żebym nigdy z domu się nie wyprowadziła i została starą panna.
A chciałam się poczuć chociaż chwilę dobrze! Mieszkanie tutaj to dla mnie wielka męczarnia.


Staram się nie płakać! Udaję tak na prawdę osobę twardą którą nie jestem..